Polska z Offu to dla mnie projekt tożsamościowy, myślę, że podobnie może czuć i reszta DLA KONTRASTU. Inicjatywa, jak na offowe działanie przystało, pojawiła się w samym środku pierwszego lockdownu, na przekór kryzysom – tym w przestrzeni kraju i świata, i tym, z którymi trzeba było walczyć we własnych głowach. W czasie, gdy wszystko upada, kiedy odgórnie uniemożliwiane są aktywność za aktywnością, my nagle zyskaliśmy pretekst, za nim powód, a za nim imperatyw, żeby wreszcie zacząć naprawdę bacznie śledzić, co dzieje się na rodzimym podwórku muzyki niezależnej, na którym przecież sami jako kapela chętnie się sytuujemy.

We własnej praktyce zawodowej zajmuję się na co dzień oddolną, trzeciosektorową działalnością i kulturalnym, zwłaszcza teatralnym offem; wiem, jak nieposkromionym w różnorodności zjawiskiem jest niezależna twórczość. Wiem – a mimo to dzisiejsze bogactwo offowego grania przekracza moje wyobrażenia, z każdą edycją naszej plejki coraz bardziej. To jest wiele frajd w jednej! Po pierwsze – w ciągu tych około sześciu tygodni dzielących kolejne edycje słucham od deski do deski przynajmniej kilkunastu świeżo wydanych albumów, trafiam na nowych wykonawców, odkrywam na nowo starych. Gdyby nie to, spsiałbym pewnie w diabły, wyzuty z pozanetflixowego obiegu intelektualnego. Po drugie – raz na te sześć tygodni spotykamy się większym gronem na odsłuch i wybory, co w praktyce oznacza zwykle co najmniej pięć bitych godzin uważnego słuchania muzyki, gdzie każdy numer dostaje swój czas, jest traktowany z zaufaniem i porządnie dyskutowany przed głosowaniem, od którego zależy jego miejsce na plejce. Może Wam często zdarza się spotykać z przyjaciółmi, żeby wspólnie przeżyć słuchanie nowej muzy, ale mnie się taka regularność skończyła szczerze mówiąc jakoś w liceum. Aż do teraz.

Są i inne frajdy, same ważne, bo to przecież i rozwojowy projekt dla Fundacji, i wspaniałe narzędzie budowania mikrośrodowiska, kiedy na stronie pojawiają się interakcje z plejkowymi wykonawcami. Ale największą z frajd Polski z Offu jest dla mnie doświadczenie wolności. Znam tę emocję w tworzeniu, teraz głęboko przeżywam ją i w odbiorze. Trafiasz na taki zespół jak Ciśnienie, który pojawi się w najbliższej edycji plejki, i nie wierzysz, że można było wykombinować coś tak odstrzelonego, ale podążasz za tym cały. Odsłuchujesz Odpoczno i miesiącami nie możesz się pozbyć ze łba psychodelicznego „Srebra ryb”, aż dziwnie na ciebie patrzą, kiedy nieświadomie mruczysz tę frazę pod nosem. Dajesz się porwać elektronice od xDZVØNx i nie możesz o niej napisać inaczej, niż że to bezlitosne wkładanie wpierdolu do głowy. Niespodzianie dla samego siebie odnajdujesz przyjemność w tym, jak okrutnie dla słuchacza brzmi Sierść, równocześnie zachwycając się, że dreampop bywa tak charakterny jak u zespołu Mgły. Po roku tej przygody powinienem podziękować już nie ponad setce plejkowych wykonawców, ale każdemu z trzech setek tych, spośród których wybieraliśmy. W tym i nam samym.

Off to wolność. Fajnie czuć się częścią jednego i drugiego. //AKD


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.