W ostatnim roku na nowo uwierzyłem w punk rock. Na protestach denerwowała mnie wszechobecność ostatnich singli Marii Peszek. Rozumiałem ich obecność, ale wierzyłem, że ten zryw zasługuje na lepszy, może mniej oczywisty soundtrack. Szukałem go w japońskim feministycznym punku w stylu Otoboke Beaver (wow, sprawdźcie!), ale wtedy jeszcze nie wiedziałem, że i na naszej scenie są agresywne i niegłupie nuty na ten burzliwy czas. Stosunkowo niedawno trafiłem na The Pau, czyli punkowy z ducha i estetyki, zadziorny jak jasna cholera i przeinteligentny one woman show.
Jak nie znacie, to zacznijcie o „Gazu”, który powstał zdaje się właśnie na fali październikowego Strajku Kobiet. Artystka opowiada w nim o kordonach policji używających tytułowej substancji do pacyfikacji antyrządowej manifestacji, ale robi z tego naprawdę niebanalną metaforę: mamy tu powietrze jako życiodajną, wywrotową siłę, która „obala rząd” i z drugiej strony zabierające powietrze gazy, które najlepiej „pilnują zakazów”.
W doskonale skomponowanej „Chmurze” mamy z kolei antysystemowy, ale znowu mocny poetycko tekst:
„Chmura / chmura / a to jest z nieba bura / a to jest z nieba sąd
Nie uda się wam / nie uda się nam / bo taki jest plan / taki jest plan / taki jest właśnie plan
Plan idzie z góry / prosto do chmury / a z chmury na głowy nam”
Tyle w tym graniu uwierającej szorstkości, pędu, gorączki. Wiecie, co puszczać, jak znowu wyjdziemy na ulice. //SK