Moje podsumowanie 2021 w polskim offie to nie jakiś definitywny ranking. Polecam muzykę, która z różnych powodów brzmiała w moich głośnikach najczęściej (pozdro Spotify Wrapped!), kilka świetnych rzeczy, które mogły Wam w mijającym roku umknąć, a warto zwrócić na nie uwagę. Bez zbędnego przedłużania.

Najczęściej słuchane płyty:

Bastarda Trio „Fado” – ten wyjątkowy projekt, do którego Bastarda, tworzona przez polskich muzyków – Pawła Szamburskiego, Tomasza Pokrzywiśniego i Michała Górczyńskiego – zaprosiła wokalistę i gitarzystę João de Sousa to swobodna, autorska reinterpretacja tradycynych pieśni fado. Melancholia tego portugalskiego gatunku brzmi tu współcześnie, dotkliwie, boleśnie. Mało ekscytujące? Po prostu posłuchajcie – nawet nie wiedzieliście, że tej muzyki potrzebujecie.

Błoto „Kwasy I Zasady” – po impresyjnych i eterycznych płytach, zespół postawił na trans i minimalizm na przecięciu trip-hopu, jazzu i elektroniki, który w pierwszym odsłuchu może wydać się nieco jednostajny. Ale te organiczne beaty i plamy syntezatorów przynajmniej moją wyobraźnię ponosiły w mijającym roku wiele razy. I uzależniły.

PYŁ „Farwater” – epka, w której punkowa energia spotyka się z jazzowym warsztatem, która mimo krótkiego przebiegu brzmi absolutnie kompletnie. I pokazuje, jak świadomym i zgranym bandem jest PYŁ. Pełne pasji rytmy w tych trzech numerach nie puszczają uwagi ani przez chwilę, ale do zapamiętania jest wszystko: i niebanalna sekcja i wspaniale satysfakcjonujący garażowy brud i doskonałe, majestatyczne melodie gitary i saksofonu.


Ulubione utwory:

Muzyka Końca Lata „Naucz Się Być Sam” – singiel i chyba najlepszy numer z nowego albumu MKL to wszystko, co najlepsze w tym zespole: retrorockowa aranżacja, skoczność i chwytliwość, piękne progresje, przeplatające się z melancholią i dojrzałym przesłaniem.

The Pau „Gazy” – na kontrze mój ulubiony protest song roku, który wgniata prostolinijnością i brudem punkowego groove’u, ale i inteligentnie napisanym, antysystemowym tekstem. 

Mapa „Bzy” – mój ulubiony, ostatni numer z intrygującego debiutu Magdy Pasierskiej „Wzywam Cię”. Mapa w tym dziwacznym, elektronicznym tripie brzmi w jak słowiańska wersja Björk – nie dlatego, że kopiuje jej styl, ale ze względu na kosmiczną osobność jej artystycznej wrażliwości i wyobraźni. Bardzo jestem ciekaw, gdzie ją dalej poniesie.


Najlepsze koncerty:

Dynasonic na Plac Zabaw w ramach letniego cyklu koncertów Lado w Mieście. Trójmiejskie trio robi muzykę konceptualną, która na żywo jest potężna i przerażająco precyzyjna. Choć wolałbym ich usłyszeć w nocy na terenie stoczni, niż nad Wisełką z kraftem za 16 ziko, to ten koncert był dla mnie wydarzeniem.

NANGA w Pogłosie – choć czuć było, że to początek ich koncertowej drogi i że band potrzebuje jeszcze czasu, by osadzić się na scenie, ten występ przypominał mi o jednym z ciekawszych debiutów zeszłego roku. Który moim zdaniem zasługiwał na znacznie większy rozgłos. Sala Pogłosu powinna być pełna tego wieczoru!

Na koniec chcę wymienić nie koncert sensu stricto, ale fenomenalny występ Enchanted Hunters w spektaklu „Halka” w reż. Anny Smolar w Narodowym Starym Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie. Idźcie koniecznie, nie tylko usłyszeć nietuzinkową muzykę teatralną na żywo, ale i po kawałek naprawdę nowatorskiego teatru. //SK

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.