W 2021 roku polski muzyczny off nie zwalniał tempa. Praca nad każdą z naszych plejek i towarzyszące temu posiedzenia, w trakcie których przez kilka godzin słuchaliśmy po kilkadziesiąt numerów, starając się dokonać selekcji, inspirowała i napędzała do działania. W roku, który najlepiej określiłbym jako “czasem zawieszania”, gdzieś pomiędzy jedną a drugą falą, kolejnymi odwołanymi koncertami, było to jeszcze bardziej potrzebne niż w poprzednim. Bo do długich lockdownów mogę się przyzwyczaić, ale ciągła niepewność, kolejne nadzieje, czy planowanie nieplanowania okazały się na dłuższą metę bardziej męczące. Wydaje mi się, że też dzięki tej energii płynącej z kolejnych odsłuchiwanych albumów udało nam się z Dla Kontrastu skończyć naszą EP, na którą optymistycznie porwaliśmy się na początku roku, gdy zarezerwowaliśmy studio na jesień, mając jedynie zręby kilku muzycznych motywów. I za tą dodaną energię pięknie wszystkim artystom dziękuję. 

Najczęściej słuchane płyty: 

Premiera płyty “Wzywam Cię” od Mapy była dla mnie wisienką na muzycznym torcie tego roku. Zapętlałem każdy kolejny singiel zapowiadający premierę, a od samej płyty przez długi czas nie mogłem się oderwać. Nie było w tym roku albumu, który dostarczał tak różnorodnych doświadczeń. Mapa potrafi zaskoczyć nieoczywistymi harmoniami i przejściami, jednocześnie nigdy nie rezygnując z melodyjności, czy przebojowości. Poetyckie teksty łączą się z mocnym przekazem, nie ma w tej tej muzyce miejsca na żadne kompromisy. 

„Opowieści Somnambuliczne. Tom I. Wieczny śnieg i odwilż”, czyli dziesięć różnorodnych kompozycji artystów zaproszonych do współpracy przez Nagrania Somnambuliczne, którzy oprowadzają nas po stworzonej przez siebie baśniowej krainie. Przepiękna i różnorodna muzyczna opowieść, z moimi osobistymi faworytami: “Lodowe Ogrody” od Lukasz Poleszak / Wudec, „Sen o trawie i rozbitkach” autorstwa M8N i “Martwy pies znaleziony zimą pod cmentarzem” od Bartosz Zaskórski/Mchy i Porosty. Bardzo kupuję to kooperatywne podejście do tworzenia opowieści i czekam w 2022 na drugą część.

Pozostając w ambientowych klimatach, wiele radości sprawiła mi w tym roku płyta “Shadow of the Torturer” od URTH, w ramach której przez 30 minut mogłem się poczuć jak astronauta na nieznanej planecie (taki to był rok, że czasem kosmiczne perspektywy były bardziej kuszące niż otaczająca nas rzeczywistość). Doceniam też mocno organiczny charakter tworzonych tutaj ambientowych loopów.


Ulubione utwory: 

BYTY – “Wina”. Świetnie zrobiony pop, z delikatną nutą melancholii. Refren jest przegenialny, zacząłem nucić od pierwszego przesłuchania. Nie miałem tutaj pierwszego odsłuchu, bo od razu poszedł kilka razy na zapętleniu. 

bogdan sėkalski, Jan Bąk – “Pojechałbym jeszcze raz nad morze z ojcem”. Nigdy nie wiem, czego się spodziewać po nowym singlu Sękalskiego. Nie wszystkie do mnie trafiają, ale regularnie znajduję tam perełki, które potrafią rozczulić swoją absurdalnością – tak też było w tym przypadku. Nie mam pojęcia, jak te wszystkie pomysły zamknięte w tej piosence się muzycznie “zgadzają” i “pasują”, no, ale jakoś to wszystko działa i smakuje jak najlepsze gofry nad morzem. 

Drobne Niepokoje – “Drobne Niepokoje”. Jak na razie jest to jedyny numer zespołu, ale strasznie jestem ciekaw, co zaproponują w kolejnych. Dla mnie ta piosenka to idealne podsumowanie mijającego roku, solidne 11/10. 


Najlepsze koncerty: 

Mam gdzieś w swojej głowie listę zespołów, na których koncerty po prostu trzeba chodzić. W tym roku dodałem do niej kilka pozycji: Maria Ka – za kosmos na scenie, szaleństwo w oczach i jeden z niewielu obojów w muzyce rozrywkowej; Siema Ziemia – takiej szajby zagranej na żywo dawno nie słyszałem, jest to koncertowy must-go, nieważne, czy uważacie się za fanów jazzu, czy nie – to się wymyka wszelkim ramom; Lastryko – moje personalne największe zaskoczenie. Płytę doceniam, ale nie byłem aż tak w nią wkręcony. Poszedłem na koncert z ciekawości, a dostałem genialny przelot, który mnie zmiótł z butów. 

Na koniec pozostaje mi jedynie wyrazić życzenie większej ilości koncertów w 2022 roku. Fajnie było zatęsknić za słuchaniem muzyki na żywo i przypomnieć sobie, jak bardzo mi tego brakowało, ale chętniej bym teraz więcej poprzeżywał niż tęsknił. //NS

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.