W podsumowaniach 2020 bardzo często przewijał się u nas rewelacyjny numer „Nie narażaj mnie”. Tym bardziej jaraliśmy się nowym materiałem od Mołr Drammaz, który od wczoraj wisi na bandcamp i który można kupić także w limitowanej fizycznej wersji – na przykład na kasecie zalecającej się oczojebnym (in a good way) miksem tropikalnych, ale i syntetycznych kolorów.

Myślę, że materiał na „Hidden Hobbies” z tą okładkową eksplozją barw nieźle współgra, chociaż nie jest to muzyka dla każdego. Zespół przypomniał, że jego żywiołem jest przede wszystkim mocny rytm, jazda bez trzymanki oparta na perkusywności o momentami bardzo pierwotnej ekspresji. Słuchając „Hidden Hobbies” często będziemy mieli wrażenie, jakbyśmy znaleźli się w samym sercu tropikalnego lasu i uczestniczyli w psychodelicznym, szamańskim obrzędzie. Chyba najlepiej ten obrazek oddaje wciągający bez reszty „Głośny krzyk” –  sprawdźcie sami.

Mam do tej płyty tylko drobne zażalenie: marzyłbym, żeby była ciut bardziej zbalansowana. Żeby było w niej więcej momentów wyciszenia, skupienia, oddechu między kolejnymi, intensywnymi groove’ami. Opowiadanie historii poprzez prymalną energię bębnów mogłoby czasem być skontrastowane… jakimś kawałkiem sensu (zwłaszcza, że Mołr jest w tym równie świetne). Tak jak w króciutkiej i poetyckiej  „Nodze”, gdzie słyszymy intrygujący spoken word Joanny Bronisłowskiej –  szkoda, że nie znalazło się na tej płycie więcej przestrzeni na taki typ narracji. 

Niemniej jednak mnie ta jazda Mołrów pociąga. I niech już ten wirus idzie w cholerę i niech zobaczę ich z tym materiałem na żywo! //SK


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.