EP-ka grupy Pocket. błysnęła na początku roku, chwilkę powibrowała w moim newsfeedzie, ale że rok mamy jaki mamy, nie miała widocznie możliwości rozpalić się pełnym światłem. Może to szkoda, a może dobrze, bo o ile wiem, zespół pracuje spokojnie nad dalszymi kompozycjami, zamiast ronić niepotrzebne lockdownowe łzy. Bardzo na ten materiał czekam.
Tym bardziej, że prevka Pocketowych możliwości w postaci czterech zarejestrowanych numerów podsyca apetyt na wiele więcej. Piękne są te rzeczy, radiowo, ale niesztampowo skomponowane, z chwytliwymi hookami, dobrze napisanymi tekstami, pewnie podanymi spokojnym, matowym głosem aktorki Mai Polki. Jej wykon świetnie gada z rozpisanymi na retro brzmiące instrumentarium aranżami – synthpopy i mocne dreampopowe wpływy zderzają się tu z klubowymi pasażykami na arpeggiatorach, gdzieś zabrzmią ufunkowiające klimat organy, gdzieś melodyjka jak z musicalu. A wszystko na koniec poddane współczesnej, zdecydowanej, ale nienachalnej postprodukcji. Pewnie w wielu miejscach mogłoby takie granie okazać się jakoś kasztańskie, ale Pocket ma wspaniałe wyczucie stylu i unika jakiejkolwiek taniochy, tak jak i showoffu. Przy tej muzyce jest zrobione w sam raz tyle, ile powinno być.
I jeśli uwierzymy otwarciu płyty, że
It’s just a simple story
Of an ordinary girl
to ja właśnie takich opowieści chcę. Bajeczna przygoda, słuchałbym i słuchał. //AKD