Kiedy po raz pierwszy usłyszałem “Ziemio, daj”, nie wiedziałem o Asi Nawojskiej literalnie nic. Minęło od tego momentu kilkanaście dni i, matko!, jak ja dzisiaj tęsknię za uczuciem, jakie towarzyszyło temu pierwszemu odsłuchowi. Z każdą minutą trwania piosenki coraz głębsze zaskoczenie, że to aż tak. Że to tylko fortepian i głos tej kobiety roztacza wprost niemożliwie euforyczny obraz, który z każdą minutą rozświetla się tak, że ta jasność jest pod koniec prawie nie do zniesienia. Nie do zniesienia in a good way oczywiście. Sprawdźcie ten utwór. Wystarczy, żeby dowiedzieć się, że Nawojska to nieprawdopodobna charyzma wokalna, ciekawa poetycka wyobraźnia i nietuzinkowe kompozytorskie skille. Taką piosenkę poetycką to ja mogę! //SK